Ten półtoragodzinny szwedzko-brytyjski film w reżyserii Malika Bandjelloula to historia muzyka Sixto Rodrigueza, któremu wróżono karierę większą niż Bobowi Dylanowi… Pod koniec lat 60. w jednym z barów w Detroit dwóch producentów muzycznych usłyszało nieznanego piosenkarza. Nagrali z nim album, licząc, że artysta stanie się gwiazdą. Płyta nie okazała się sukcesem, nikt nie chciał jej kupować a piosenkarz zniknął bez śladu.
Krążyły pogłoski o jego samobójstwie. Kilka lat później pirackie kopie tej płyty trafiły do Południowej Afryki. Piosenki osiągnęły nagle niewiarygodną popularność. Pobiły rekordy sprzedaży nagrań Elvisa Presleya i Rolling Stonesów. Dwóch fanów z Południowej Afryki postanawia dowiedzieć się co stało się z ich sławnym w latach 70. XX wieku idolem i czy pogłoski o jego śmierci są prawdziwe. Wahacie się, czy to warto oglądać? Może zachęci Państwa opinia recenzenta „New Orleans Times”: „Niektóre filmy dokumentalne są piękne, inne traktują o wyjątkowych tematach, a jeszcze inne opowiadają historie w niezwykły sposób. Ale czasami zdarzają się takie, jak „Sugar Man”, które mają to wszystko.
Centrum Informacji TVP