• Wyślij znajomemu
  • Wersja do druku
  • -AA+A

TVP dla wszystkich, TVN dla młodych i bogatych - list Prezesa TVP Andrzeja Urbańskiego

11:58, 01.09.2008
TVP dla wszystkich, TVN dla młodych i bogatych - list Prezesa TVP Andrzeja UrbańskiegoMówi dyrektor Miszczak, że TVP jedynie rywalizuje o widzów komercyjnych, tych „z największych miast, którzy mają najlepsze karty kredytowe i mieszkania na najwyższych piętrach”. Dalej zauważa, że ramówki anten TVP (telewizji „państwowej” jak ją raczy - z wrodzoną gracją - nazywać) tworzą różne lobby, które „nie mają nic wspólnego” z ludźmi płacącymi abonament radiowo-telewizyjny. Trudno o większe nagromadzenie złej woli. Wbrew temu, co twierdzi dyrektor Miszczak, TVP pamięta o ludziach płacących abonament dostarczając im wszechstronnego produktu telewizyjnego. Na wyliczanie programów wypełniających misję, nie czas i miejsce, wspomnę przynajmniej Teatr Telewizji – największą w Polsce salę teatralną, ze stałą, często przekraczającą półtora miliona widownią. Przykład choćby ze środy, gdy TVN walczył na komunikaty prasowe z pismem „Press” w kwestii oglądalności programu „Tomasz Lis na żywo”, w Programie 1 TVP transmitowano uroczystości pogrzebowe Gustawa Holoubka. Ponad godzinną relacje oglądało 1,5 miliona widzów, co trzeci Polak przed telewizorem, co pokazuje że TVP wypełnia jakąś ważną dla ludzi potrzebę.

Rozprawiając o prawdzie, dyrektor Miszczak deklaruje też, że „TVN ma swoje zasady”. Jak rozumiem jedną z nich nie jest manipulowanie danymi do walki z konkurencją. Tymczasem sam Miszczak, który wcześniej zarzuca TVP, że kieruje swoją ofertę jedynie do bogatych, kilka pytań dalej biczuje Tomasza Lisa, że jego program w TVP 2 przegrywa z kretesem w „grupie docelowej” TVN. Jaka to grupa? Dyrektor Miszczak: „osoby w wieku 16-49 lat, miasta powyżej 100 tys.”. Tak, przyznajemy się do tej „zbrodni”: nie traktujemy „młodych i bogatych” z wielkich miast jako jedynej grupy odbiorców. Tak, zależy nam także na Polakach, którzy nie mieszkają w jednym z 39 polskich miast mających powyżej 100 tys. mieszkańców. Tak, TVP przygotowuje program dla dużo większego audytorium niż 15 proc. populacji kraju (5 322 tys. osób) stanowiących grupę docelową TVN. Cieszymy się, że oglądają nas w Grudziądzu (który ma „tylko” 99 244 mieszkańców), Słupsku (98 tys.) i Jaworznie (95 tys.), na których TVN programowo i najsilniej po prostu położył kreskę. Bardzo nam zależy, aby widzowie w Nowym Sączu, Piotrkowie Trybunalskim, Siedlcach, Lubinie, Pile, Suwałkach, Gnieźnie, Głogowie i Łomży oglądali dobre i ciekawe programy. Nasze dwie główne anteny docierają do 100 proc. obywateli RP, gdyż nie chcemy, aby ludzie nie będący dla dyrektora Miszczaka „targetem” TVN, byli zupełnie pozbawieni dobrej telewizji. Słowem, zależy nam na każdym, kogo TVN programowo najlepiej – jak to mówi młodzież – „olewa”.

Ponieważ zależy nam nie tylko na tych 15 procentach Polaków, o których wspomina dyrektor Miszczak, dlatego cieszymy się z dotychczasowych wyników programu „Tomasz Lis na żywo”. Świadczą one

List Prezesa TVP S.A. Andrzeja Urbańskiego, zamieszczony w wersji skróconej w „Gazecie Wyborczej” z 15-16 marca br.

„Trzeba walić prawdę, choćby nawet bolało” krzyczy tytuł wywiadu z Edwardem Miszczakiem w „Gazecie Wyborczej” z 13 marca br. Problem w tym, że w swoich odpowiedziach dyrektor programowy TVN ma, mówiąc oględnie, kłopoty z faktami . Ponieważ pan dyrektor Miszczak w swoich frywolnych wypowiedziach zaczepia TVP i jej prezesa, pozwalam sobie na polemikę.

Mówi dyrektor Miszczak, że TVP jedynie rywalizuje o widzów komercyjnych, tych „z największych miast, którzy mają najlepsze karty kredytowe i mieszkania na najwyższych piętrach”. Dalej zauważa, że ramówki anten TVP (telewizji „państwowej” jak ją raczy - z wrodzoną gracją - nazywać) tworzą różne lobby, które „nie mają nic wspólnego” z ludźmi płacącymi abonament radiowo-telewizyjny. Trudno o większe nagromadzenie złej woli. Wbrew temu, co twierdzi dyrektor Miszczak, TVP pamięta o ludziach płacących abonament dostarczając im wszechstronnego produktu telewizyjnego. Na wyliczanie programów wypełniających misję, nie czas i miejsce, wspomnę przynajmniej Teatr Telewizji – największą w Polsce salę teatralną, ze stałą, często przekraczającą półtora miliona widownią. Przykład choćby ze środy, gdy TVN walczył na komunikaty prasowe z pismem „Press” w kwestii oglądalności programu „Tomasz Lis na żywo”, w Programie 1 TVP transmitowano uroczystości pogrzebowe Gustawa Holoubka. Ponad godzinną relacje oglądało 1,5 miliona widzów, co trzeci Polak przed telewizorem, co pokazuje że TVP wypełnia jakąś ważną dla ludzi potrzebę.

Rozprawiając o prawdzie, dyrektor Miszczak deklaruje też, że „TVN ma swoje zasady”. Jak rozumiem jedną z nich nie jest manipulowanie danymi do walki z konkurencją. Tymczasem sam Miszczak, który wcześniej zarzuca TVP, że kieruje swoją ofertę jedynie do bogatych, kilka pytań dalej biczuje Tomasza Lisa, że jego program w TVP 2 przegrywa z kretesem w „grupie docelowej” TVN. Jaka to grupa? Dyrektor Miszczak: „osoby w wieku 16-49 lat, miasta powyżej 100 tys.”. Tak, przyznajemy się do tej „zbrodni”: nie traktujemy „młodych i bogatych” z wielkich miast jako jedynej grupy odbiorców. Tak, zależy nam także na Polakach, którzy nie mieszkają w jednym z 39 polskich miast mających powyżej 100 tys. mieszkańców. Tak, TVP przygotowuje program dla dużo większego audytorium niż 15 proc. populacji kraju (5 322 tys. osób) stanowiących grupę docelową TVN. Cieszymy się, że oglądają nas w Grudziądzu (który ma „tylko” 99 244 mieszkańców), Słupsku (98 tys.) i Jaworznie (95 tys.), na których TVN programowo i najsilniej po prostu położył kreskę. Bardzo nam zależy, aby widzowie w Nowym Sączu, Piotrkowie Trybunalskim, Siedlcach, Lubinie, Pile, Suwałkach, Gnieźnie, Głogowie i Łomży oglądali dobre i ciekawe programy. Nasze dwie główne anteny docierają do 100 proc. obywateli RP, gdyż nie chcemy, aby ludzie nie będący dla dyrektora Miszczaka „targetem” TVN, byli zupełnie pozbawieni dobrej telewizji. Słowem, zależy nam na każdym, kogo TVN programowo najlepiej – jak to mówi młodzież – „olewa”.

Ponieważ zależy nam nie tylko na tych 15 procentach Polaków, o których wspomina dyrektor Miszczak, dlatego cieszymy się z dotychczasowych wyników programu „Tomasz Lis na żywo”. Świadczą one
bowiem o tym, że ambitna publicystyka Lisa trafia do wszystkich Polaków, także do tych zazwyczaj pomijanych przez komercyjnych nadawców. Fakty? Proszę bardzo. Wbrew propagandzie TVN, Lis nie tylko nie przegrywa, ale pokonuje konkurencję. Według danych OBOP (grupa 4 +), 3 marca br. serial „Na Wspólnej” osiągnął 3 805 tys. widzów, a „Szymon Majewski Show” 2 727 tys. widowni, podczas gdy „Tomasz Lis na żywo” - 3 154 tys. widzów. Tydzień później odcinki „Na Wspólnej” i „Szymon Majewski Show” odnotowały odpowiednio 3 672 tys. i 2 611 tys., a „Tomasz Lis na żywo” – 3 291 tys. widzów. Klasę programu Lisa potwierdza porównanie z konkurencją w dziedzinie „publicystyka”: sztandarowy program „Teraz My” w TVN osiąga średnio 1 951 tys. widzów (emisje od 3 marca br.). To są fakty, które zgodnie z głoszoną przez siebie dewizą, dyrektor Miszczak musi przyjąć do wiadomości, choć rozumiem że muszą boleć. Bo choć Edward Miszczak mówi, że życie poza TVN istnieje „w szczątkowej formie”, zapewniam że rzeczywistość jest nieco inna, niż głoszą to komunikaty rzecznika prasowego TVN w sprawie oglądalności programu Tomasza Lisa w TVP 2.

Muszę przyznać, że Edward Miszczak w swoim wywiadzie mówi też prawdę. Na przykład wtedy, gdy chwali osobiście prezesa TVP, że na Woronicza zaczęto ponownie dbać o gwiazdy. Zgadza się, pod kierownictwem prezesa Andrzeja Urbańskiego TVP przyciąga gwiazdy. Do telewizji publicznej przyszedł Tomasz Lis, wkrótce przyjdą inni…

Andrzej Urbański
Prezes Zarządu TVP S.A.