Jakież było zdziwienie archeologów, którzy w Bieszczadach jeden po drugim odkrywali tak zwane pochówki wampiryczne. Zwłokom po śmierci odcinano głowy i układano je między nogami, przebijano serca kołkiem. "W upiory lud górski wierzy mocno" i że "w sanockiem od upiorów - tak mężczyzn, jak i kobiet, żadne sioło nie jest wolne" – pisał z górą sto lat temu Oskar Kolberg. Faktycznie zamieszkujący te okolice Bojkowie czy Łemkowie przez stulecia przechowali dawne pogańskie wierzenia i rytuały. Także te dotyczące umierania i śmierci. I choć po wioskach Łemków i Bojków przetrwały tylko zdziczałe sady i ślady fundamentów okazuje się, że wampiryczne tradycje w Bieszczadach żywe są do dziś. Wiążą się z nimi niespotykane w żadnym innym zakątku Polski obyczaje pogrzebowe. Może dlatego, że Bieszczady są częścią karpackiego masywu, a Karpaty to dom najsłynniejszego wśród wampirów hrabiego Drakuli? Fantastyczne opowieści nie zadowalają a jedynie inspirują naukowców do poszukiwań źródeł niezwykłych tradycji i obyczajów. Towarzyszy im kamera TVP Historia, podążając „Szlakiem bieszczadzkich wampirów”.
„Śladami bieszczadzkich wampirów” (premiera), TVP Historia, 17 grudnia, godz. 15:30.