12 stycznia 2010 roku trzęsienie ziemi zniszczyło Haiti. W gruzach legło wtedy prawie całe Port - au Prince. Zginęło 300 tysięcy ludzi. Znacznie więcej odniosło rany. Ratownicy robili wszystko, by spod gruzów wydobyć tych, którzy jeszcze żyli. Szpitale również uległy zniszczeniu, rannych opatrywano na ulicach.
Ocaloną cudem małą Landiną wziął zaopiekował się brytyjski chirurg David Nott. Kiedy dziewczynka miała trzy miesiące, w jej domu wybuchł pożar. Została wyniesiona z płomieni przez sąsiadów i umieszczona w szpitalu Świętej Trójcy. To wówczas nastąpiło trzęsienie ziemi i wszystko się zawaliło. Landina straciła ramię i miała poważną ranę oparzeniową głowy. Jej czaszka była mocno uszkodzona, wymagała częściowego usunięcia. Doktor David Nott postanowił zabrać dziewczynkę do Londynu i tam przeprowadzić zabiegi ratujące życie. Znał tylko imię i nazwisko dziewczynki: Landina Seignon. Dziecko zostało umieszczone w największym szpitalu dziecięcym przy Great Ormond Street. Chirurdzy wolontariusze czekali gotowi do działania.
Ruszyła też akcja poszukiwania matki dziewczynki lub chociaż krewnych. Na Haiti zdobyto informacje, które doprowadziły do slumsów w dzielnicy Bizouton w Port - au - Prince. Badanie DNA potwierdziło, że Marie Miracle jest matką Landiny. Po pożarze jej domu, poinformowano ją, że córka nie przeżyła. Potem nastąpiło pamiętne trzęsienie ziemi. Teraz Marie dowiedziała się, że jej córka jednak żyje, przeszła operację i czeka na nią w Londynie. Matce umożliwiono kontakt z córką przez Skype'a. Wiadomo było, że Landinę czeka wieloletnia terapia. Odniosła nietypowe obrażenia, trudno było przewidzieć, co należy zrobić dalej. Po kilku miesiącach leczenia i opieki w rodzinie zastępczej jej stan określono jako stabilny. Teoretycznie Landina mogła wrócić do domu. Ale warunki na Haiti wciąż były tragiczne. W związku z tym nie podjęto decyzji o powrocie dziecka do kraju.
Centrum Informacji TVP