1) Zawarte w artykule dane porównawcze z lat 1999-2018, mające być dowodem na spektakularne spadki oglądalności, w rzeczywistości są jedynie dowodem na złą wolę autorki, którą trudno posądzić o brak zrozumienia dla powszechnej tendencji rozwoju mediów na przestrzeni ostatnich 20 lat. Autorka, chcąc udowodnić rzekomo drastyczne spadki oglądalności TVP, sięga aż do lat 90., nie biorąc pod uwagę ani niuansów, związanych z rozwojem mediów elektronicznych, skutkujących odwrotem od mediów tradycyjnych, ani szerszego kontekstu, np. faktu, że Telewizja Polska jako jedyny nadawca na rynku musi realizować ustawowe zadania, związane z założeniami misyjnymi, a jednocześnie jest obciążona wysiłkiem działalności komercyjnej, które stanowi 80 proc. jej finansowania.
Przypominamy Autorce, że spektakularny rozwój Internetu od końca lat 90. przyczynił się do zmiany stylu życia, która globalnie doprowadziła się do spadku oglądalności tradycyjnej telewizji, więc przypominanie o „alarmujących” spadkach oglądalności, poczynając od 1999 roku, jest argumentem niepoważnym.
Interesujący jest fakt, że Autorka zadaje pytanie o „alarmujący (..) odpływ widowni „Wiadomości””, podkreślając spadek udziałów rok do roku o 3 punkty procentowe, jednocześnie nie pochylając się z podobną troską nad spadkiem widowni „Faktów”, który wynosi (według danych zawartych w artykule) aż 6 punktów procentowych, co oznacza spadek udziałów o 22 proc. rok do roku, czyli prawie jedną czwartą udziału w rynku.
To zaskakujący brak konsekwencji, który każe się zastanowić nad prawdziwymi intencjami Autorki tekstu.
2) W artykule Elżbiety Rutkowskiej w wątpliwość podane są metody badawcze pomiaru oglądalności według Modelu Oglądalności Rzeczywistej (MOR). W tekście czytamy: „MOR nie jest telemetrią: nie pokazuje struktury widza, ile ma lat, jakie ma dochody, wykształcenie, itp.”.
Dane MOR, jak stwierdza Autorka, są reprezentatywne pod względem struktury geograficznej dla całej populacji widzów w Polsce, a zatem dla grupy widzów, dla których programy informacyjne z definicji są przeznaczone. Posługiwanie się w pomiarze ich oglądalności określonymi grupami widzów (np. grupą 16-59 lat) czy określonymi ich parametrami (wiek, wykształcenie), byłoby dyskryminacją części ich widowni, jednak ze względu na to, że w ten sposób można dodatkowo udowodnić z góry postawioną tezę pokusa używania takich selektywnych danych jest duża. Wskazywanie na fakt, że badanie MOR nie uwzględnia struktury socjo-demograficznej widowni, jest zatem, w przypadku programów informacyjnych, bezzasadne.
Należy podkreślić, że model MOR odzwierciedla oglądalność zarówno w dużych i małych miastach oraz na obszarach wiejskich i dodatkowo tak jak we wszystkich profesjonalnych badaniach telemetrycznych, jest korygowany w sposób uwzględniający ewentualne odchylenia statystyczne.
Gdyby jednak czysto hipotetycznie pominąć te korekty i przyjąć , tak jak postuluje pani Rutkowska, że pomiar ten nie uwzględnia części widzów o określonym profilu, to z racji wielkomiejskiej specyfiki próby byłby ”niedoszacowany” widz z małych miasteczek i wsi. Finalnie taka sytuacja oznaczałaby, że wyniki oglądalności TVP powinny być jeszcze lepsze niż obecnie prezentowane w pomiarze MOR.
3) W tekście pada stwierdzenie, że „średnia widownia „Wiadomości” nie sięgnęła w tym roku nawet 2 mln osób”, oraz zawoalowany zarzut, że TVP nie posługuje się danymi telemetrycznymi Nielsena, stosowanymi przez inne telewizje. Według Autorki „Ponieważ jednak TVP wypada w (badaniu MOR) korzystniej, niż w Nielsenie (…), nadawca chętnie się na MOR powołuje”.
Do wiedzy p. Rutkowskiej przytaczamy zatem aktualne badania Nielsena, według których „Wiadomości” we wrześniu i pierwszych dniach października 2018 roku nie tylko nie odnotowały spadków, ale przeciwnie – miały widownię na poziomie nieco ponad 2 mln widzów (2.011 mln) na antenie TVP1, odnotowując wzrost oglądalności o 3 procent (okres jesienny do okresu wiosennego).
Telewizja Polska, mimo wymagających warunków rynkowych, zmian w otoczeniu medialnym i rosnącej konkurencji nieustannie podnosi jakość oferty programowej i dba o wszechstronny rozwój bazy technologicznej, twórczej i programowej Spółki, których wymaga podwójny, misyjny i komercyjny charakter działalności nadawcy publicznego. Powierzchowne analizy i argumenty, podobne do zawartych w omawianym artykule, nie pokazują realnego obrazu sytuacji ani nie pomagają zrozumieć obrazu rynku mediów w Polsce.