Nie była to pierwsza nagroda dla filmu Anety Popiel-Machnickiej. Jego doskonała passa rozpoczęła się już na Slamdance Film Festival w Park City, podczas którego zdobył Blackmagic Design Cinematography Award za Najlepsze Zdjęcia. Od tego czasu można go było zobaczyć na 14 festiwalach filmowych na całym świecie, gdzie zbierał pochwalne recenzje.
„Czasem śnię, że latam” to poruszająca historia Weroniki, utalentowanej i bardzo ambitnej baletnicy. Kamera towarzyszy Weronice przez kilka lat od momentu ukończenia szkoły baletowej, kiedy stara się ona rozwijać swoją karierę. Nie zobaczymy tu jednak zwiewnej baletnicy lekko pląsającej po scenie, ale dziewczynę, która nieustannie zmaga się ze swoim ciałem, której ciągle towarzyszy ból.
Recenzenci zwracali uwagę, że w zdjęciach Michała Popiela-Machnickiego uderza zwłaszcza niezwykły sposób ujęcia baletowych tancerzy, dzięki któremu widać, ile wysiłku i ciężkiej pracy kosztuje ten zawód. Jest tu pot, napięte mięśnie i ciężar ciał, który w tańcu ma być przecież niewidoczny. Ale fizyczność to nie wszystko – gdzieś pomiędzy treningami, wizytami u specjalistów od przeróżnych części ciała i podróżami, ujawnia się kolejny aspekt życia Weroniki – porażająca wręcz samotność.
Jak zauważa Karolina Stankiewicz na łamach „Stopklatki”, Aneta Popiel-Machnicka nie ocenia ani swojej bohaterki, ani twardych realiów jej życia. Dzięki temu jej film staje się swego rodzaju skromnym, pozbawionym patosu hołdem, złożonym nie tylko tancerzom, ale wszystkim, którzy poświęcają swoje życie pracy i sztuce. Reżyserka udowadnia, że świetnie operuje filmowym językiem i potrafi opowiadać obrazem – a obraz ten, pomimo częstej eksploatacji tematu przez twórców filmowych, jest zaskakująco świeży.
Od 28 listopada dokument można oglądać w polskich kinach: w Łodzi, Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Krakowie i Katowicach oraz od 1 grudnia w Kołobrzegu i Kielcach.
Centrum Informacji TVP